Przedzierając się przez karty historii mojej rodziny, poszukując odzwierciedlenia tych historyjek przekazywanych wieczornymi porami w dokumentach, co sprawia, że postacie te nabierają realnych kształtów , stykam się z różnymi porządkami administracyjnymi a co za tym idzie, różnymi formami zapisów. Nasz kraj podzielony przez 123 lata pomiędzy trzy mocarstwa, przejął ich różne porządki prawno-administracyjne. Pięknie to pokazują metrykalia:
- pruskie uwielbienie porządku i reguły uwidacznia się w formularzach na których nie ma miejsca na dygresje;
- austryjacki pozór porządku przyjął formę tabelek, w których nie zawsze znajduję wszystkie interesujące mnie informacje- np. często brak imion rodziców w aktach ślubu.
Jednak kiedy postanowiłam zapoznać się z historią rodziny mojego taty, dla której to zostało miejsce niezapełnione w rodzinnej księdze dziadka, otworzył się przede mną bajkowy świat zanurzony w metrykalnych opowieściach, w których nigdy do końca nie wiadomo co jeszcze znajdziemy.
Jak każdy, kto wchodzi na genealogiczną drogę zaczęłam od rozmów z bliskimi, zbieranie historyjek rodzinnych aby później odszukać w archiwalnych zapisach ślady tych co ich już nie ma... Nie raz przy tym zdarza się, że część pięknych historii okazuje się być tylko opowieścią...
I tak było w przypadku " Leśnej babci" Anastazji- siostry dziadka mojego Taty. Z rodzinnych opowieści wyłoniła się postać "żelaznej dziewicy", która po tragicznej śmieci swojego narzeczonego w okolicznościach wojennych, poprzysięgła sobie nigdy za mąż nie wyjść. Tata wspominał jej chatkę na skraju lasu, zapach ziół, które zbierała, smak konfitur i soku z malin. Starsza pani, przemierzająca kilometry na piechotę z kijaszkiem, trochę tajemnicza, trochę zdziwaczała. Poszerzając grono opowiadających o niej, pojawia się informacja o jakimś mężu, dzieciach... i Antku koszykarzu( oczywiście w pierwszej chwili oczami wyobraźni ujrzałam zawodnika NBA , który mało mi pasował do klimatów podlasia lubelskiego 😉 )
Przeglądając archiwalia, które ku mojej radości zaczęły być dygitalizowane, natrafiłam na akt jej ślubu, potem akty urodzeń jej dzieci, więc teraz mogę przedstawić garść faktów :
Anastazja Koncewicz urodziła się w Brześciu nad Bugiem w 1882r jako córka Józefa Koncewicza i Julii z domu Wińskiej. Najprawdopodobniej w 1897roku przeniosła się z bratem Julianem i matką do Dobrynia, gdzie Julia urodziła Władysława ( pogrobowca- Józef już nie żył). Później mieszka i pracuje jako służąca wraz ze swoim bratem Julianem w majątku Cieleśnica u rodziny barona Stanisława Rużyczka-Rosenwertha.
 |
Kościół śś Piotra i Pawła w Pratulinie |
11 listopada 1908roku bierze ślub w pratulińskim kościele z Szymonem Szumaczukiem z Derła i tam też zamieszkuje. Rodzi czworo dzieci:
Walerię 16 listopada 1909 zm. 24 października1915
Stanisława w sierpniu 1914 zm 27 października 1915
Józefa 1 stycznia 1917
Bronisława 15 czerwca 1920.
Dwaj ostatni synowie też przedwcześnie kończą życie- po wojnie natrafiają na niewybuch, który zabija ich na miejscu.
Najprawdopodobniej w latach 40- Szymon umiera. I zaczyna się bieda samej Anastazji- najmuje się do robót u sąsiednich gospodarzy, żyje z tego co przyniesie las i ziemia. W tym czasie zapewne nastaje ów Antek "koszykarz"- przydomek wziął się z umiejętności wyplatania koszyków wiklinowych - nie jedną kołyskę wiklinową wyplótł również dla plemienia Koncewiczów. W opowiadaniach przypisywane jest mu nazwisko Gondek. Jednak śladu tej postaci w dokumentach nie znalazłam... Co ich faktycznie łączyło? To chyba pozostanie już tajemnicą
Anastazja umiera 22 lutego 1967r roku- pochowana na cmentarzu w Pratulinie.
 |
na cmentarzu w Pratulinie |
Dla ukazania tej wschodniej poezji przedstawiam tłumaczenie aktu ślubu Anastazji-Nadziei " Nr 69 Cieleśnica Szymon Szumaczuk i Nadzieja Koncewicz
Działo się w osadzie Janowie jedenastego (dwudziestego czwartego) listopada tysiąc dziewięćset ósmego roku o godzinie piątej po południu. Oświadczamy, że w obecności świadków Konrada Szumaczuka, lat czterdzieści i Michała Koncewicza, lat dwadzieścia sześć, rolników z Derła, zawarto w dniu dzisiejszym religijny związek małżeński między Szymonem Szumaczukiem (Szymonem Szumaczukiem), kawalerem, lat czterdzieści, rolnikiem, zamieszkałym we Derle i tamże urodzonym, synem Antoniego i Katarzyny z domu Tomczuk małżonków Szumaczuków i Nadzieją Koncewicz (Nadzieją Koncewicz), panną, lat dwadzieścia pięć, urodzoną w Brześciu, służącą, zamieszkałą w Cieleśnicy, córką Józefa i Julianny z domu Wińska małżonków Koncewiczów. Związek ten poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w tutejszym i Pratulińskim kościele parafialnym, a mianowicie dwudziestego szóstego października (ósmego listopada), drugiego (piętnastego) i dziewiątego (dwudziestego drugiego) listopada bieżącego roku. Nowożeńcy oświadczają, że nie zawierali umowy przedślubnej. Religijny obrzęd zawarcia związku małżeńskiego został odbyty przez nas niżej podpisanego. Akt ten o przeczytaniu przez nas i pana młodego podpisany, inne osoby są niepiśmienne. Ks. St. ….."
 |
akt ślubu Anastazji/Nadziei Koncewicz z Szymonem Szumaczukiem |
Czyż to nie poezja w czystej postaci? To chyba jest domena tych wschodnich terenów, ludzie bardziej śpiewni, otwarci, a powietrze jakieś takie "mięciutkie" jak moja Mama mawia- i ja się pod tym całkowicie podpisuję...