W zeszłym tygodniu postanowiłam przetestować jeden z programów genealogicznych aby przenieść dane z portalu My Heritage na off-linowy grunt- bo nigdy nie wiadomo co z tymi internetami. Program wybrałam, zainstalowałam po czym przeszłam do importu danych. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadzało- tylko zdjęcia były w całkowitym nieładzie-"nic nie szkodzi, potem to uporządkuję"- pomyślałam. Jednak po chwili okazało się że gdzieś wyparowało ponad 400 dusz!
"Spokojnie"- pomyślałam-" przecież mam je na platformie; przyniosę ręcznie". Jednak na platformie też ich nie było!!!! Złość to mało powiedzieć o tym co poczułam! Na całe szczęście mam spore archiwum odkopanych metrykaliów, wycinków z gazet o "moich" i bardziej bądź mnie nieuporządkowane notatki.
Nie pozostało mi nic innego jak pokornie zabrać się do odbudowywania straconych danych. To z kolei wymusiło na mnie weryfikację niektórych z nich, sprawdzenia jeszcze raz niektórych ksiąg.
I pojawiło się kilka nowości, które mnie bardzo ucieszyły. Jednak jedna szczególnie, a mianowicie akt urodzenia Marcina Pawluczuka- mojego pradziadka.
Zanim o tym, pozwolę sobie na mały wstęp.
![]() |
Władysław Pawluczuk |
Ojciec mojego Taty, Władysław Pawluczuk syn Marcina i Marianny z Mikołajuków urodził się 15.10.1903 roku w Bohukałach, parafii Pratulin.
Jednak jego akt urodzenia znalazłam w metrykach z 1905 roku w Janowie Podlaskim. Skąd to przesunięcie w dacie? Ano, Pawluczuki byli Unitami- należeli do kościoła greko-katolickiego. Ich parafia w Pratulinie, podobnie jak wszystkie w zaborze rosyjskim- została zlikwidowana ukazem carskim, a wszystkie świątynie unickie miały się stać cerkwiami prawosławnymi a wierni przypisani z automatu do kościoła prawosławnego. Co więcej, kapłani rzymsko-katoliccy mieli zakaz pod groźbą kary śmierci udzielać sakramentów unitom. W związku z tym, wielu z nich posługiwało potajemnie, w nocy umawiając się na chrzty, śluby czy pochówki, aby sąsiedzi nie wiedzieli- często zdarzały się donosy do służb carskich. Jeśli takie dziecko w rodzinie unickiej się urodziło, niejednokrotnie służby carskie siłą zabierały je do cerkwi aby tam je ochrzczono. Co do ślubów unickich, to miejscem, w którym zawarło wielu z nich był Kraków- jako że, już w Galicji, więc mogli spokojnie taki sakrament uzyskać. Ostatnio natrafiłam na tablicę pamiątkową w kościele św. Krzyża przy Placu Ducha, gdzie mieszkańcy Białej Podlaskiej dziękują za tę posługę w tym kościele właśnie.
Oczyma wyobraźni widzę jak idą tacy młodzi tyle kilometrów tylko po to aby ślub wziąć w kościele !
Jednak wielu albo wzięła ślub w ramach tajnych misji kapłanów katolickich albo żyli bez ślubu - natomiast i jedni jak i drudzy żyli w grzechu w opinii ludzi. Dodajmy tylko, że kompetencje urzędów stanu cywilnego w zaborze rosyjskim pełniły parafie właśnie, więc nie tylko o wiarę chodziło ale i trudności formalne- szczególnie w tamtych czasach.
Pratulin zapisał się na kartach historii bohaterską obroną swojego kościoła przez mieszkańców, w wyniku czego polegli unici w walce o obronę swojego kościoła i są wyniesieni na ołtarze jako Błogosławieni Męczennicy Pratulińscy- o tym wydarzeniu więcej tutaj.
Dopiero w 1905 roku dzięki ukazowi carskiemu o wolności religijnej, unici mogli powrócić do kościoła katolickiego. Niestety ich kościół greko-kościół na ten czas nie istniał na terenach, w których zamieszkiwali... Ten odbudował się grubo po II wojnie światowej.
Wracając do Pawluczukow: prócz aktu urodzenia Władysława, w tym samym dniu został spisany akt ślubu Marcina i Marianny zd Mikołajuk, z którego poznałam imiona rodziców Marcina: Eliasz i Anusia( Anna) z Abramouków.
Z wieku Marcina podanego w tym dokumencie można było wyliczyć, że najprawdopodobniej urodził się w 1880r. Jednak nie znalazłam jego ani w Janowie Podlaskim ani w żadnej innej parafii, w której zgłaszali się unici po ukazie o wolności religijnej w 1905r. Po paru latach poszukiwań , stwierdziłam, że być może nigdy tej formalności nie dopełnił- czas wolności religijnej zastał go już dorosłym, żonatym i z dwójką dzieci.
I właśnie sprawdzając coś na portalu lubgens natrafiłam na Martyna Pawluczuka z parafii prawosławnej w Pratulinie- zapis z 1889 roku. Okazuje się , że w wyniku unikania przez unitów rejestrowania chrztów z wiadomych powodów, pojawił się ukaz carski nakładający na wójtów gmin obowiązek dopilnowania aby wszyscy posiadali akty urodzeń. Zmusić do chrztu nie mogli jednak na podstawie protokołu wójta, kapłan w Cerkwi mógł wystawić akt urodzenia. Stąd i metryka urodzenia mojego pradziadka ( jak i jego rodzeństwa) w kościele prawosławnym.
a oto i sam akt urodzenia Marcina Pawluczuka i jego tłumaczenie.
![]() |
akt urodzenia Marcina Pawluczuka |
„Działo się we wsi Pratulin 20 kwietnia1889 roku o 9 rano. Na wskutek rozporządzenia jego wysokości z 13 czerwca 1882 roku stawił się osobiście wójt gminy Bohukały Mikołaj Paszko 31 lat zamieszkały we wsi Kolczyn w obecności Semena Gawryluka 55 lat i Iwana Sałowicza 70 lat, obydwu chłopów z wsi Bohukły i oświadczył nam, że 26 października 1880 urodziło się - w Bohukałach z chłopów Iliji Pawluczuka i Anisi z domu Abramuk, prawowitych małżonków - dziecko płci męskiej, któremu rodzice dali na imię Marcin. Dziecko to nie zostało ochrzczone. Akt o tym spisany, stawającym przeczytany i z powodu niepiśmienności pozostałych przez nas i wójta podpisany. Prowadzący akta stanu cywilnego parafii Pratulin prawosławnego obrządku ksiądz…. …. Wójt gminy Bohukały”.
Z pewnością Marcin był ochrzczony na tajnym chrzcie ...
I choć w zasadzie brak tego aktu nie przeszkodził mi w pięciu się wyżej drzewka Pawluczuków to jednak miło jest mieć potwierdzenie wcześniejszych założeń. Ponadto bez tego tropu w prawosławnych księgach nie dowiedziałabym się o rodzeństwie Marcina: Katarzynie, Anastazji, Marii i Andrzeju.
Jednak, co dla mnie ważniejsze, ten akt podobnie jak i rodzeństwa Marcina pokazuje mi, w jak trudnych czasach przyszło im żyć, jak tak oczywisty dla nas dzisiaj dokument stanowiący o naszym istnieniu, ślad w administracji, wtedy nie był tak prosty do uzyskania, jeśli były ważniejsza była potrzeba wolności wyboru.